wtorek, 31 maja 2016

Z okazji Dnia Dziecka :)

Dzień Dziecka !!!
Niekoniecznie musi być to synonim zabawek, drogich zabawek, czy sklepu z zabawkami.
Może na początek warto zacząć od siebie. Przecież powszechnie wiadomo, że jeśli nie masz czegoś w sobie - nie masz jak przekazać tego drugiemu człowiekowi.
Drodzy rodzice, też jesteśmy dziećmi, mamy w sobie dziecko i powinniśmy je pielęgnować. Kto wie, może łatwiej nam przyjdą spontaniczne zabawy, uśmiech z powodu bez powodu i jak piękny tym damy przykład. Szczęścia też trzeba dzieci nauczyć :)
A kiedy już wstaniemy rano i będziemy pamiętali, że jesteśmy dziećmi - świętujmy razem z pociechami. Dajmy im swój czas,bliskość, uśmiech. Z daleka od smartfonów, komputerów i innych bajerów. Bądźmy - tu i teraz.
Tak wiem  bez prezentów w postaci zabaweczek się nie obędzie, ale może niech to będzie dodatek do naszej obecności. W końcu w tak zabieganych czasach to jest najcenniejsze co możemy dać. Niech to będzie dzień kiedy odpuszczamy i nie praca, trening czy sprzątanie - ale dziecko będzie w tym dniu w centrum.
Nie jest łatwo godzić obowiązki służbowe, domowe, treningi i utrzymanie czystości w domu z wychowywaniem dziecka więc takie Dni niech będą dodatkową motywacją do przeorganizowania swojego czasu w miarę możliwości choćby na ten jeden dzień :)
Życzę Wam beztroskich chwil z pociechami :) Jakolwiek je sobie wymyślicie będą to Wasze, niezapomniane chwile


wtorek, 2 lutego 2016

Strong women are tired...sometimes!!!

23:26 - idealna godzina do przewracania się na drugi bok. Tylko nie dziś i nie dla mnie. Siedzę, sprzątam, chodzę z kąta w kąt.. i irytuję się na siebie.
Taka jestem dziś nieznośna i tak działam na otoczenie. Przynajmniej tak mi się wydaje,a dzisiaj...to mi się dużo wydaje... :P
I żadne tu PMS, ani inne udziwnienia... Po prostu chodzę poddenerwowana bez powodu...zupełnie jak nie ja. I pytam się: "Cholera, Kobieto: Kim Ty jesteś? Daj już spokój."
Jednak Kobieta ma coś wspólnego ze mną ponieważ milczy uparcie... Chyba uważa, że da sobie radę...
A ja tak sobie pomyślałam, że ta Kobietka we mnie zmęczona jest trochę.
W końcu jest chwila spokoju na Życiowym Oceanie. Tymek śpi spokojnie w swoim łóżku, w swoim łóżku śpi spokojnie (tak sądzę;) NajlepszyPiotrek ... Oboje są obecni, oboje są: radością, spełnieniem, szczęściem, inspiracją i miłością... I przy nich nawet błękitnego nieba mi już nie trzeba :)
Totalny chill i właśnie...To jest dla mnie nowy stan.
Wiem, że większych powodów do zmartwień brak, czuję spokój w sercu i w duszy, każdego dnia łapię małe kawałki szczęścia - ciesząc się tym, jak Tymek z Mentosków, ale na dnie głowy odzywa się jakiś głos, który przypomina mi, że nie zawsze tak było i choć wiem, że nie powinnam go słuchać... to wbija się w czaszkę, taką małą zadrą powodując we mnie niepotrzebne spięcia.
Taki emocjonalny chillout to nowy stan, którego jak widać muszę się nauczyć, ale silne kobiety się nie poddają :)

Pozdrowienia z mojego sympatycznego życia, którego się uczę :)

niedziela, 31 stycznia 2016

Proste ...za proste :)

Eureka !!! Pomiędzy śniadaniem, a myciem zębów, a raczej myciem zębów, ubieraniem i śniadaniem poczułam, że nie potrzebuję i nie chcę perfekcji. Ten moment, w którym jestem daleki jest od ideału, ale co z tego. Jest kapitalnie. Jestem szczęśliwa, kocham i czuję się kochana.
Jest tyle spraw do ogarnięcia, trochę stresów, które nie dają spać po nocach, ale tak cholernie to wszystko zbladło dzisiaj. I mimo powagi tych wszystkich spraw – nie mogę pozwolić na to, żeby troska o jutra, zabrała mi tak piękne dziś.
Jestem w dobrym miejscu, dobrym czasie i na dobrej drodze.  I bardzo się cieszę, że jakiś czas temu nie posłuchałam tego głosu w głowie, który mówił, że „lepiej nie będzie”, „nie dasz rady”, „po co Ci to”. Ten głos – KŁAMAŁ , a ja dzisiaj jestem w miejscu, o którym emocjonalnie nawet nie śniłam – no może troszkę śniłam, ale sama przed sobą nie chciałam się przyznać.

Myśl na dziś: Niech żyją nieidealne dni !!!

wtorek, 12 stycznia 2016

Nadzieja i poziom SuperMasterHardLevel

Są takie dni, kiedy poziom irytacji sięga opcji SuperMasterHardLevel.
Czasem w swoich działaniach napotykam mur. Nie oznacza to, że się poddam. Drodzy Państwo, nie po to Pani Magda się urodziła, żeby tak łatwo dać za wygraną... Gorzej gdy ja walczę, a cierpią najbliższe mi osoby.
W obecnej sytuacji mój organizm jest zajęty rozwiązaniem problemu, głowa i serce szukają rozwiązań więc wszelkie "życiowe ciosy" amortyzuje "działanie". Mi samej trudno jest czasem w tym wszystkim odnaleźć się, wytrzymać, nie zwariować... Żyć normalnie i po prostu bez pochłaniania siebie i oddawania energii problemom... Jak wspomniałam poziom  SuperMasterHardLevel, ale da się. Dla siebie i dla Nich...
Zaciskam zęby czasem naprawdę dosłownie bo wiem, że ten nieciekawy czas się skończy ... bo w tym nieciekawym ogólnie czasie - zdarzyły i zdarzają się cholernie piękne sprawy :) I choć czasem myślę, że właśnie sięgnęłam mojej emocjonalnej granicy, że już więcej nie zniosę to jednocześnie wiem. Mam poczucie i pewność, że jednak się nie poddam, dam radę... Bo są przy mnie osoby, którym jest jeszcze cholerniej mierzyć się z tym co mnie dotyka, a jednocześnie zaznaczają swoją obecność. I skoro nadal są, trwają...  to jest kapitalnie emocjonalnie i nie dam tego zniszczyć... tylko dlatego, że jest trudniej.
I jeśli miłość ma swój poziom SuperMasterHardLevel to niech tak będzie bo wychodzi na to, że robię się w tym specjalistką :)

piątek, 1 stycznia 2016

Nowy Rok...

Nowy Rok... zaczął się cudownie. Po prostu Najlepiej. To był jeden z tych wieczorów kiedy czuję, że nic mi nie brakuje, że jest tak jak być powinno, że idę w dobrą stronę. Czułam radość od stóp do głów i po końce rzęs :)
I nagle się okazuje, że jest tyle spraw do naprawienia, do zakończenia... I jedyne co muszę zrobić to dać radę.
Wchodzę w ten rok z poczuciem, że nie jestem idealna, moje obecna sytuacja też nie, ale czy kiedykolwiek cokolwiek jest idealne? Nie wiem.
Wiem jedno, że w tym roku DAM RADĘ, dam z siebie 100% i choć przeszłości nie wyrzucę to choćby nie wiem ile siły i samozaparcia mnie to kosztowało... Będę dalej dążyła do życia, o którym marzę.
Miniony Rok pozwolił mi spełnić wiele marzeń - od tych małych, po te naprawdę wielkie i schowane na dnie serca.
Obecny Rok przypomniał, że będzie wymagający, że nie da taryfy ulgowej... i w końcu to pewnie dlatego, żeby mi udowodnić jaka jestem Silna Babka ;)


sobota, 26 grudnia 2015

Pociąg zwany życiem.

Jedziesz pociągiem życie, mijasz kolejne stacje.
Po drodze ludzie wsiadają, wysiadają. Jedni pomagaja Tobie, innym pomagasz Ty. Żyjesz po prostu, naprawiasz to co zepsułaś, masz w głowie cel do któego dążysz - bez ciśnienia, ale wiesz dokąd zmierzasz. I nagle: PIZD!!!
Wraca do Ciebie jakaś przeszłość, jakaś sprawa, którą starasz się dokończyć, rozwiązać jak człowiek.
I tak sobie myślę, że czasem nie da się po ludzku. Po prostu są takie wyjątki od reguły, kiedy trzeba zacisnąć zęby, wstać i przywalić !!! Celnie i mocno. Dlaczego? Bo gdy ktoś depcze Twoją dobroć i wyrozumiałość, gdy nadstawiasz polczek...po raz "enty" to przychodzi w życiu taki moment, kiedy musisz wybrać.
Ja wybrałam... świadomie. Lubię swoje życie, lubię ludzi, którzy w nim są i jeżeli będzie taka potrzeba odłożę ideały na półkę.
Bo dobrzy ludzie też mogą się wkurzyć, też mają granice, których NIKT nie może przekroczyć.



niedziela, 20 grudnia 2015

Plątanina myśli...

Każdy z nas (przynajmniej znakomita większość) ma taki temat, na który nie chce, a precyzując nie chce bo nie potrafi porozmawiać.
Reakcja za każdym razem taka sama - ogarnia nas frustracja, dym paruje uszami, wykrzykujemy nasze utarte poglądy i zamykamy uszy na cokolwiek i zmieniamy temat najszybciej jak się da.
I o ile nie mamy obowiązku rozmawiać o tym z kimkolwiek, o tyle sami z sobą jednak powinniśmy. A dlaczego niby, skoro mi tak dobrze? Tak, tak. Skoro jest tak dobrze to po co te nerwy gdy pada niezręczny temat. Otóż, to. Nieporządek w głowie rodzi frustrację i złość, a po co to komu, ani to zdrowe, ani przyjemne.
Skoro temat nas drażni, jest dla nas ważny. Błahe sprawy nie wyprowadzają z równowagi, a skoro tak to ważne kwestie czasem dla "zdrowotności" duszy i dla samego siebie warto przerobić. Tak, nie będzie łatwo polemizować ze sobą, swoimi utartymi przekonaniami, frustracją i złością, ale da się. Zawsze się da. Ewentualnie kwestia czasu i rozmów...z samym sobą.
Jeśli coś nas boli... Wygodnie jest zacząć od siebie.
Na początku spróbować pomyśleć o sprawie tak jakbyśmy mieli poradzić komuś,a nie sobie..To czasem ułatwia sprawę

Pakiet pierwszy: Z serii, dlaczego:
- tak reaguję?
- to budzi takie emocje?
Pakiet drugi: Co:

- mogę z tym zrobić?
- mogę zmienić w swojej reakcji?
Pakiet trzeci:

- Jaki mam na to wpływ?
- Jakie konkretne działania wpłyną na zmianę mojej reakcji?
- Czy moje nerwy zmienią coś na lepsze?
- Czy jest to naprawdę tak istotne, żeby tracić nad sobą panowanie?
- Czy gdyby to był ostatni dzień mojego życia, zwrócił(a)bym na to uwagę? (To moje ulubione pytanie, które najczęściej mi pomaga).
I jeśli jeszcze ktoś się zastanawia po co mi to? Spieszę z odpowiedzią. Jeśli sami ze sobą nie będziemy potrafili rozmawiać, nazywać naszych uczuć to zawsze będziemy mieli problem ze szczerą rozmową z innymi. Jak można zrozumieć kogoś, kto sam siebie nie potrafi zrozumieć? Jak można odczytać uczucia kogoś, kto nie wie co czuje? Proste i trudne...jak zwykle z resztą ;)
Powodzenia w dialogach ze sobą i innymi, życzę i sobie i Wam.

EmGie


I nie poddawać się w tym wewnętrznym dialogu. Dać sobie czas, jak zawsze z resztą. Nie od razu musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Nawet jeśli sprawa dotyczy nas samych.