sobota, 26 grudnia 2015

Pociąg zwany życiem.

Jedziesz pociągiem życie, mijasz kolejne stacje.
Po drodze ludzie wsiadają, wysiadają. Jedni pomagaja Tobie, innym pomagasz Ty. Żyjesz po prostu, naprawiasz to co zepsułaś, masz w głowie cel do któego dążysz - bez ciśnienia, ale wiesz dokąd zmierzasz. I nagle: PIZD!!!
Wraca do Ciebie jakaś przeszłość, jakaś sprawa, którą starasz się dokończyć, rozwiązać jak człowiek.
I tak sobie myślę, że czasem nie da się po ludzku. Po prostu są takie wyjątki od reguły, kiedy trzeba zacisnąć zęby, wstać i przywalić !!! Celnie i mocno. Dlaczego? Bo gdy ktoś depcze Twoją dobroć i wyrozumiałość, gdy nadstawiasz polczek...po raz "enty" to przychodzi w życiu taki moment, kiedy musisz wybrać.
Ja wybrałam... świadomie. Lubię swoje życie, lubię ludzi, którzy w nim są i jeżeli będzie taka potrzeba odłożę ideały na półkę.
Bo dobrzy ludzie też mogą się wkurzyć, też mają granice, których NIKT nie może przekroczyć.



niedziela, 20 grudnia 2015

Plątanina myśli...

Każdy z nas (przynajmniej znakomita większość) ma taki temat, na który nie chce, a precyzując nie chce bo nie potrafi porozmawiać.
Reakcja za każdym razem taka sama - ogarnia nas frustracja, dym paruje uszami, wykrzykujemy nasze utarte poglądy i zamykamy uszy na cokolwiek i zmieniamy temat najszybciej jak się da.
I o ile nie mamy obowiązku rozmawiać o tym z kimkolwiek, o tyle sami z sobą jednak powinniśmy. A dlaczego niby, skoro mi tak dobrze? Tak, tak. Skoro jest tak dobrze to po co te nerwy gdy pada niezręczny temat. Otóż, to. Nieporządek w głowie rodzi frustrację i złość, a po co to komu, ani to zdrowe, ani przyjemne.
Skoro temat nas drażni, jest dla nas ważny. Błahe sprawy nie wyprowadzają z równowagi, a skoro tak to ważne kwestie czasem dla "zdrowotności" duszy i dla samego siebie warto przerobić. Tak, nie będzie łatwo polemizować ze sobą, swoimi utartymi przekonaniami, frustracją i złością, ale da się. Zawsze się da. Ewentualnie kwestia czasu i rozmów...z samym sobą.
Jeśli coś nas boli... Wygodnie jest zacząć od siebie.
Na początku spróbować pomyśleć o sprawie tak jakbyśmy mieli poradzić komuś,a nie sobie..To czasem ułatwia sprawę

Pakiet pierwszy: Z serii, dlaczego:
- tak reaguję?
- to budzi takie emocje?
Pakiet drugi: Co:

- mogę z tym zrobić?
- mogę zmienić w swojej reakcji?
Pakiet trzeci:

- Jaki mam na to wpływ?
- Jakie konkretne działania wpłyną na zmianę mojej reakcji?
- Czy moje nerwy zmienią coś na lepsze?
- Czy jest to naprawdę tak istotne, żeby tracić nad sobą panowanie?
- Czy gdyby to był ostatni dzień mojego życia, zwrócił(a)bym na to uwagę? (To moje ulubione pytanie, które najczęściej mi pomaga).
I jeśli jeszcze ktoś się zastanawia po co mi to? Spieszę z odpowiedzią. Jeśli sami ze sobą nie będziemy potrafili rozmawiać, nazywać naszych uczuć to zawsze będziemy mieli problem ze szczerą rozmową z innymi. Jak można zrozumieć kogoś, kto sam siebie nie potrafi zrozumieć? Jak można odczytać uczucia kogoś, kto nie wie co czuje? Proste i trudne...jak zwykle z resztą ;)
Powodzenia w dialogach ze sobą i innymi, życzę i sobie i Wam.

EmGie


I nie poddawać się w tym wewnętrznym dialogu. Dać sobie czas, jak zawsze z resztą. Nie od razu musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Nawet jeśli sprawa dotyczy nas samych.

Świąteczne...irytacje

Światełka, Mikołaje, atmosfera pełna ciepła, uśmiechu i życzliwości. To serwują nam media, z tym kojarzy się grudzień... Słodko !!!
Otóż, nie. Od takiej słodkości to mnie mdli.
O ile nie mam nic do światełek, gwiazdeczek i Mikołajków - bo krzywdy mi to nie robi - co po najwyżej trochę drażni gdy widzę świąteczne wystawy już w listopadzie. Przecież gdyby te wszystkie ozdóbki pojawiły się w połowie grudnia - to byłaby prawdziwa magia świąt, a nie komercyjna karuzela, ale odbiegam od tematu.
Wracając do "przeuroczej", ciepłej, życzliwej atmosfery. WTF ?!! To na co dzień już tak nie można?
Każdy dzień jest po to, aby dać szansę, wybaczyć, być życzliwym, ciepłym, dobrym...po prostu ludzkim. Święta to takie podsumowanie - tzw. " wisienka na torcie" właśnie takiego życia.
I jak tak sobie obserwuję - świąteczne zabieganie, kłótnie kto komu jaki prezent, wyścigi który lepszy, droższy i ogólnie ah i och... To zastanawiam się gdzie ta magia, gdzie życzliwość i w końcu dlaczego tylu ludzi daje sobie wmówić, że tylko od święta powinniśmy być radośni, dobrzy i szczęśliwi.
Każdy dzień jest świętem, a jutra może nie być...po prostu.
Każdy dzień jest prezentem... zwyczajnie - nadzwyczajnie.
Prezentem niepoliczalnym, niemierzalnym - jest drugi człowiek. I jeśli jest na świecie ktoś kto ma dla nas czas, darzy ciepłem, wsparciem, szacunkiem, przyjaźnią, miłością pomimo zmęczenia, trudnych dni, codzienności i tysiąca innych bzdur, z którymi każdy z nas musi borykać się każdego dnia - to czas najwyższy to docenić. Bo bycie emocjonalnym milionerem jest cholernie wielkim szczęściem ;)
I czasem zamiast robić sobie ciśnienie, że musimy komuś wybaczyć, czy zrobić cokolwiek bo są święta...dajmy "czasowi czas" i świadomość, że nic nie musimy, nie na siłę.
Może kiedyś przyjdzie moment, że polubimy święta, że spotkamy osoby, z którymi ten czas będziemy chcieli dzielić, że poczujemy potrzebę podzielenia się opłatkiem, wybaczenia, czy zrobienia czegokolwiek, ale niech płynie to prosto z serca, a nie terminu, który wyznacza kalendarz.

Święta to uczucia, które płyną prosto z serca, święta to czas kiedy ludzie, z którymi siedzimy przy stole czują radość.
To definicja moich świąt...prosta i trudna do zrealizowania na dzisiaj.
Wszystkiego najlepszego !!!
Emocjonalnych milionów,
ludzi na których zawsze można liczyć,
miłości, takiej o jakiej każdy z Was marzy,
siły, odwagi i wiary w siebie.
Życzliwości, takiej zwyczajnej ludzkiej - nie kupionej w butelce,
I dobrej butelki na zabawie Sylwestrowej ;*

EmGie

środa, 9 grudnia 2015

Przeciąg.

Serce sobie przeziębiłam,
wystawiłam je na przeciąg.
A teraz został koc
i kubek ciepłej herbaty ogrzewającej dłonie.
I taka silna, zaradna, uśmiechnięta,
a wieczorami o tym zapominam.
Siły szukam w słabości,
uśmiechu w smutku
Zapijając łzą bezsilności.

Tak sobie myślę, że ja też mam prawo czasem zwątpić, przystanąć, złapać oddech. Nie wiedzieć co dalej..i zostawić to wszystko na drugi dzień... Tak po prostu.
I w grudniowy wieczór się zagubić, choćby po to, żeby znaleźć siebie. Odkryć siłę w słabości, albo zobaczyć, że podnoszę się szybciej niż ostatnio.
EmGie

wtorek, 8 grudnia 2015

Silny człowiek...

Zagryzać wargi nocą i dusić łzy, których miało nie być
Ze złości na siebie, że nie wiem jak sobie poradzić.
Po prostu czasem siadasz po całym dniu i nie wiesz,
Priorytety ustalone, niby wszystko idzie swoim torem,
ale potrzebujesz czasu
Na sądy, na uprawomocnienia
a Ty chcesz po prostu ŻYĆ.
Tak, dzisiaj, teraz
Bo pieprzonego jutra może nie być,
Bo masz prawo, jak każdy do radości, beztroski, do szczęścia
Bez rozliczania
Robisz co możesz i napotykasz mur,
Chcesz przejść sposobem, siłą,
Jakkolwiek, ale zgodnie ze swoimi zasadami,
Mur nadal stoi.
Ja nadal wierzę,
że siła rodzi się ze słabości...