piątek, 4 września 2015

Siła to skutek uboczny ;) a natura wie co robi.

Natura jest mądra.
Po prostu.
Lekcja I: Nic nie jest dane raz na zawsze.
Moje złe, ogólne samopoczucie utrzymywało się rok po urodzeniu Tymka więc pobiegłam, któregoś dnia do lekarza (pomiędzy jednym, a drugim pampersem- dumna, że w końcu znalazłam na to czas).
Standardowo - wyniczki,witaminki i koniec. Takie było założenie, a tymczasem...
Standardowo - wyniczki i "Pani Magdo, musimy powtórzyć".
Co powtórzyć przecież ja czasu nie mam - pomyślałam.
Pani doktor raczej spokojnie i bez przejęcia: "Nie chciałabym straszyć, ale hematologicznie wygląda to źle."
To znaczy? 
"Musimy wykluczyć białaczkę" - pani doktor standardowym tonem.
Nie pamiętam jak wyszłam z gabinetu, ale raczej normalnie. W głowie brzęczało tylko i wyłącznie jedno słowo: fuck, fuck,fuck - nic bardziej inteligentnego nie przyszło mi do głowy.
Byłam wkur@#$a na wszystko ! Teraz to ja nie mam czasu, syna mam !!! Białaczka, WTF ?!
Nie umiem opisać ile myśli przeleciało mi przez głowę w przeciągu zrobienia dwóch kroków, ale wystarczyło żeby podjąć decyzję.
Przed przyjściem wyników zaczynam ŻYĆ !!! Nie później!!! Teraz, now !!!
Poczułam cały bezsens dotychczasowego strachu, nie chciałam już nigdy więcej poczuć, że zmarnowałam choćby minutę swojego życia.
Pobiegłam do domu, po wsparcie... Wiedziałam, że między nami jest źle,ale to miała być ostatnia szansa, żeby coś naprawić.
Usłyszałam tylko, że skoro jestem chora to mój problem i że sobie wszystko wymyśliłam.
I pękło wszystko... Cały ból, strach, rozpacz i wszystkie ciemne sprawy ... W tamtym momencie nie miałam już nic, a jednocześnie miałam wszystko bo godzinę wcześniej dowiedziałam się, że zegarek głośno odmierza mój czas.
Żeby nie zwariować powtarzałam sobie każdego ranka: "Magdo, nie myśl, żyj!".
W końcu przyszły wyniki, na które czekałam i się bałam.
Yeah!!! Zostaję!!! Pomyłka!!! Pieprzyć strach!!! Dziękuję!!! Mam szansę!!! Kocham życie !!! - nie myślałam zdaniami. Moje myśli były proste i nieskomplikowane, a pomyłka okazała się największym prezentem w życiu.
Teraz wszystko jest możliwe, a moja siła ...Siła to pozytywny skutek uboczny. Rodzi się ona ze słabości. Gdyby nie istniało pojęcie słaby, nie byłoby pojęcia silny. Mimo przeciwieństw - jedno wynika z drugiego i dobrze jest sobie ten fakt uświadomić w życiu. Niekoniecznie po to, żeby się ze mną zgodzić, ale w celu poszerzenia perspektywy.
Często ostatnio słyszę jaka to silna i wytrzymała jestem - od przyjaciół, ale i dalszych znajomych. I uśmiecham się do siebie ...bo ta moja siła okupiona była tonami strachu, wiadrami łez, milionem kilogramów bezsilności i morza słabości...
Ja, ze swoim bagażem - panicznym strachem, kompleksami i brakiem pewności, przepłakanymi wieczorami i nieprzespanymi nocami (choć to akurat się nie zmieniło).
To moje piekło, które obnaża wszystkie słabości, rozdrapuje wszystkie rany, ale cały czas jestem w ruchu brnę do przodu bo to co złe też się kończy. I siła to nie mięśnie... to upór, konsekwencja, podnoszenia się i skutek uboczny pokonania własnych słabości.


Bardzo chaotycznie i bardzo osobiście...
Z pozdrowieniami od życia ...Magda ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz