niedziela, 6 września 2015

Rozmowy przy marchwiaku...

One związane...Oni związani
wszyscy zgodnie twierdzą,
że związki są do bani...
One wolne, oni wolni
boją się co dzień
że ktoś ich spowolni.

Tak, moja radosna twórczość nie zna granic, a poziom niższy niż ustawa przewiduje - sens jednak jest.
O co chodzi ?
Obserwuję sobie niezadowolenie z trwania w związkach (formalnych i nie), strach przed wejściem w taką formę bliskości (tak, dla mnie związek jest formą bliskości,a nie abstrakcją)...
Tak sobie przysłuchuję się, rozmawiam, analizuję i nie ogarniam... Pewnie nie muszę, jednak swoją teorię mam ;) (a, że się nie znam to się wypowiem).
Wchodzimy w związki (kolejność przypadkowa) z rozsądku, litości, przyzwyczajenia, strachu przed samotnością, z powodu oczekiwań innych, a wystarczyłoby z miłości ( W tym miejscu brawo dla tych odważnych).
Tak, tak - co ja tam wiem...
Postaram się wyjaśnić - mój punkt widzenia - zdobyty z bólem przez doświadczenie.
Miłość - taki czynnik podstawowy.
Od czego się zaczyna i czym dokładnie jest... Dla każdego inaczej i czym innym. Może się zacząć od wszystkiego i niczego. Od spojrzenia, wypadku, przypadku, wspólnego wieczoru, czy rozmowy - w dobrych, złych lub całkowicie obojętnych okolicznościach...
Dla mnie miłość jest: przyjaźnią, wsparciem, czułością, wzajemną troską, szacunkiem, szczerością, życzliwością, ciepłem, dobrem, opiekuńczością, radością z każdego dnia, drobnymi gestami na co dzień, humorami, złymi i dobrymi chwilami, rozmową, a to wszystko doprawione chemią, której wyjaśnić nie potrafię i posypane pożądaniem dla dodania smaczku.
Bardzo w skrócie bo niektórych pewnie zemdli, ale wracając do tematu.
Skoro miłość jest dla mnie tym wszystkim to nie wiem jak mogłabym ograniczać ?!

I teraz... Drogi Panie, wiem że gdzieś istniejesz i nie wiem kiedy Ciebie spotkam, ale...
W związku potrzebna jest przestrzeń.
Tak, przestrzeń - do oddychania, życia, realizowania siebie - taka przestrzeń dla Ciebie i dla mnie.
Po co?
Żebyśmy mogli się na wzajem wspierać, cieszyć się ze swoich marzeń i sukcesów, rozmawiać o naszych pasjach do rana. Opowiadać, wyjaśniać i przekomarzać się.
Żebyśmy czuli się atrakcyjni, spełnieni i pełni życia - dla nas samych i dla siebie wzajemnie.
Żebyśmy mieli czas za sobą zatęsknić i najcudowniej na świecie tą tęsknotę nadrabiać.
Abyśmy mogli być dla siebie motywacją, inspiracją i przestrzenią, do której chce się wracać.
Żebyśmy tęsknili do spokojnego dnia w domu przy filmie i gorącym kakao.
Podsumowując.
Drogi Panie, który gdzieś tam istniejesz, Drogi Czytelniku, który uśmiechasz się pod nosem nad moją romantyczną naiwnością ;) to cholernie trudne zadanie w całej swojej prostocie, ale uwielbiam spełniać marzenia...więc któregoś dnia napiszę, że romantyczność znalazła odzwierciedlenie w mojej rzeczywistości.

Jeśli kogoś nie zemdliło to taki okazyjny kawałeczek 
Magda ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz