Wznoszę toast (zieloną herbatą) za dzisiejsze zbiegi okoliczności i ten piękny dzień.
Ostatnie dwa tygodnie upłynęły pod znakiem chaosu emocjonalnego i wyczerpania fizycznego. Tak zdarza się... Kto by tam się przejmował... No na pewno nie ja, a jednak....
Lekarstwo było tylko jedno. Uciec!!! Od bodźców, dobrych rad i zbędnego jazgotu.
Spakowałam plecak, Tymka i już......
Mięśnie próbowałam z całych sił podpalić jadąc rowerem, wiatr wygłaskał moją niedotlenioną skórę, oczy ukoił spokój jeziora. Z każdym kolejnym kilometrem czułam się bardziej szczęśliwa, spokojna i tak cudownie zmęczona.
I nagle: WOW. Położyłam się na pomoście i przyszły do mnie te wszystkie dobre rzeczy, których w biegu codziennych spraw nie zauważyłam.
I Pani Magda zdała sobie sprawę, że na tym etapie swojego życia - mimo popieprzonego zakrętu przez który staram się przejść - jest dobrze. Idę w dobrym kierunku, otoczona wspaniałymi ludźmi, mam głowę pełną pomysłów i kocham swoje życie takim jakie jest.
Z moimi problemami, radościami, zawirowaniami i euforią, a to dlatego, że to ja sama - kreuję swój świat.
A więc Panie i Panowie - jest moc !!!
Pozdrawiam
Magda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz